Zmienne są okoliczności naszego życia tak, jak i podczas tej pielgrzymki, lecz od nas zależy, czy znajdziemy w nich Bożą miłość i ja przyjmiemy. Drugi dzień powrotu z Rzymu do Polski naznaczony został doświadczenia Boga, który nas swym ubóstwem ubogaca. Stwórcy stosującego ubogie środki, by dać nam bogactwo zbawienia.
Poranek przywitał nas widokiem na dolinę u podnóża Asyżu z bazyliką Santa Maria deli Angeli, kryjącą kościółek Porcjunkulę, którą odbudował św. Franciszek. Wkrótce potem przyszły górskie klimaty wokół La Verny, gdzie znajduje się sanktuarium Stygmatów, otrzymanych tutaj przez Biedaczynę 17 września 1224 roku. Stały się one dla niego znakiem potwierdzającym słuszności drogi duchowej, prowadzącej do zjednoczenia ze Zbawicielem i przyobleczeni się w Niego. Rany mówiły mu o odpowiedzi Miłości na jego miłość. Bukowo-sosnowy las ze skalnymi rozpadlinami przypomniały mu rany Zbawiciela, w które zanurzał się trwając tu na modlitwie. Te skalne nisze miały powstać podczas trzęsienia ziemi przy śmierci Jezusa. My także zeszliśmy w nie, by przez modlitwę doświadczyć oczyszczającej i uzdrawiającej łaski Pana. Cisza okalająca La Vernę pomagała w spotkaniu z Bogiem, który zaprosił nas również do słuchania Słowa i karmienia Ciałem Pańskim podczas Eucharystii. Dla Franciszka msza to moment, w którym Chrystus pragnie narodzić się w naszym sercu, jak kiedyś w Betlejem. To również jedna z przestrzeni obdarowywania nas łaską, która jest do zbawienia koniecznie potrzebna. Słowo Boże przypomniało nam o byciu naznaczonymi duchowymi stygmatami, czyli niezatartymi znakami przynależności do Boga otrzymanymi w sakramentach Chrztu, Bierzmowania i Kapłaństwa. Te dary domagają się współpracy. Najpierw przez wprowadzenie w życie, na wzór Maryi i świętych, rozpoznanej woli Bożej, a także przez włączanie się w odbudowę zrujnowanego Kościoła, czego przykład dał św. Franciszek. W życiu potrzeba nam takich miejsc ciszy, w których usłyszymy Boga i rozpoznamy stygmaty, znaki upodabniające do Zbawiciela.
Z gór zjechaliśmy na Nizinę Padu do Ferrary. Renesansowe miasto pozwala odczuć klimat dawnych lat. W nim studiował w roku 1503 Mikołaj 0Kopernik. Jednak naszym głównym celem było nawiedzenie bazyliki Santa Maria in Vado, wybudowanej dla otulenia kaplicy cudu eucharystycznego mającego miejsce 28 marca 1171 roku. W niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, ojciec Pietro de Nerona koncelebrował uroczystą Mszę Św. Kiedy konsekrowana Hostia została przełamana na dwie części, wytrysnął z Niej strumień krwi tak obfity i gwałtowny, że nawet została opryskana mała krypta nad ołtarzem. Wierni zamarli z wrażenia, gdyż byli świadkami nie tylko tryskającej krwi, ale też przemienienia Hostii w ciało. Święta krew Pana Jezusa jest widoczna gołym okiem, jako bordowe kropki na resztkach fresku zdobiącego zwieńczenie absydy. Jubileusz to czas wołania Boga, by rozpoznać Jego żywą obecność, zwłaszcza podczas Eucharystii. Zbawienie to nie tylko wydarzenia z przeszłości, ale to Bóg, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, szczególnie w sakramentach. Zbawienie to Bóg uwalniający nas dziś z więzów zła, grzechu i śmierci.
Ostatni dzień na ziemi włoskiej zakończyliśmy ponownie noclegiem w Tarvisio, ale już nie jak uprzednio ze słońcem, lecz z deszczem. Zmieniają się okoliczności, ale Boża miłości jest stała i każdego dnia świeża.


























