„Panie, do kogóż pójdziemy…” przecież tylko na Tobie, jako skale możemy właściwie zbudować swe życie.
Ksiądz Bóg i Jego prorok św. Jan Chrzciciel wzywa nas, by owocem nawrócenia było pochylenie się nad drugim człowiekiem. Miłosierny Ojciec odmawiając nasze życie pragnie, byśmy tym darem podzielili się z innymi. Przykładem jest dla nas św. Matka Teresa, która opiekując się chorymi często mówiła im, że przez jej posługę – ręce, serce i oczy – sam Bóg jest przy nich. Dzięki niej mogli doświadczyć Boga, który jest Miłością. Róbmy rzeczy małe, ale z miłością. Niech bliźni doświadczą obecności Jezusa przy nich. Dzięki temu łatwiej im będzie budować na Chrystusie. Dziś świadectwo życia jest niezbędne, by stanowić opór cywilizacji śmierci. Jej konsekwencje mocno dotykają zwłaszcza rodzin i małżeństwa sakramentalnego. Spotykamy sie coraz częściowej z pytaniem: Po co wam ten ślub kościelny skoro po nim zaczęło się psuć między wami? Święty Jan Maria Vianney nauczał, że po to, aby wyrwać się z grzechu. Gdy opieramy swe życie na Bogu, wtedy szatan walczy o swoje i tylko przez modlitwę można go pokonać ratując małżeństwo, czy życie osobiste. Trzeba młodych uczyć budowania na Chrystusie, a nie pochwalać zamieszkania na próbę. Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie osobiście, lecz również za każdego człowieka spotkanego w życiu. Niech bliźni dzięki nam uwierzą w piękno budowania życia na Jezusie jedynym Panu i Zbawicielu.
Panie Jezu uczyń nas wrażliwymi na biedę duchową i materialną drugiego człowieka. Niech w naszych słowach i czynach spotka on Ciebie samego.